To miał być spokojny wieczór. Kapcie, gorąca herbata z cytryną i jakaś niezobowiązująca komedia.
Tymczasem stało się inaczej.
Już z dala dochodziły dziwne pomruki i niskie pobrzmienia.
Napotkani ludzie, przegryzając kiełbaskę z grilla zdawali
się niczym nie przejmować.
Honorowi goście zaś w najlepsze pełnili swoje honory.
Usiadłam na murku, przed domem.
Odpaliłam peta.
W między czasie najebani szaleńcy odbijający się od
trazystorów atomowych pytali o drogę na eskaemkę.
Kilka dni potem czytałam artykuł,
jak zwielokrotnione napięcie wbijało ich w szyby
kolejek miejskich.
Znów zawinił alkohol.
Napotkani ludzie, przegryzając kiełbaskę z grilla zdawali
się niczym nie przejmować.
Honorowi goście zaś w najlepsze pełnili swoje honory.
Usiadłam na murku, przed domem.
Odpaliłam peta.
W między czasie najebani szaleńcy odbijający się od
trazystorów atomowych pytali o drogę na eskaemkę.
Kilka dni potem czytałam artykuł,
jak zwielokrotnione napięcie wbijało ich w szyby
kolejek miejskich.
Znów zawinił alkohol.
Nikt nie mógł im pomóc. Było stanowczo za późno.
Gdy tymczasem z luźnych rozważań o ponurym losie
wyrwał mnie obiekt trzymany w ręku.
To radioaktywny pet.
Tak.
Tak.
Teraz już kurwa wiem, co czeka mnie
za 20 lat.
za 20 lat.
Myślicie, że skończycie lepiej?
Całuję.
Całuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz