piątek, 12 lipca 2013

The letter in the bottle - czyli jak zaśmiecać morze


List w butelce to coś na miarę cytatów pisanych Helveticą w erze analogowej. To praktyka romantyków i poszukiwaczy przygód. Gdy za czasów istnienia żelaznej kurtyny próbowałeś odbić od zatoki gdańskiej tratwą, a plan spalił na panewce zrobić mogłeś już tylko jedną rzecz  – napisać "Hjälpa" na kartce i zaufać, że prąd będzie ci sprzyjał. Z racji jednak, że w większości przypadków butelki roztrzaskują się o falochrony, bądź pożerane są przez wilki morskie, list w butelce pozostaje miłą, cieszącą oko, acz nieskuteczną formą komunikacji. List w butelce to forma, która góruje nad treścią. To szkło, w gestii którego leży los markotnego skrawka papieru.

nasz list/11.07.13 godz. 23.46
"If you're reading this propably you're the lucky one" –  brzmią pierwsze słowa uwięzione w piwnej butelce, która dryfuje w tym momencie gdzieś między Szwecją, a Polską. Bez Beaty nie byłoby tu mowy o czymś tak klawym, jak zatopienie listu w dzikim i łechcącym zapachem podłej ryby Bałtyku. Zrobiłyśmy to.

testy na zatopienie - operacja nr 2


Znalazca dostanie rękę Tajnych Dzienników Gdańskich, czyli świńską nóżkę oraz 1-dniowy pobyt w Gdańsku w pięknej pank rokokowej aurze. 


Jeśli to los wybrał Ciebie. If the fate has chosen You.  Sam wiesz co masz myśleć. You know what you have to think about it. Czekamy. We’re waiting. Na księcia/księżniczkę z naszej bajki. For a Prince/Princess from our tale. Idź za swoim przeznaczeniem. Follow your destiny. I napij się z nami. And drink with us!

kawa, sól, pieprz, browar, i jak zawsze dużo całusków i miłości:***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz