POSTSCRIPTUM - Meszek Lożdżer
zakochani staruszkowie
czule pielęgnują
ostatnie chwile życia
na parkowej ławce
z namaszczeniem iskają swoje głowy
drążącymi palcami
spomiędzy przerzedzonych siwych włosów
wyciągają przeźroczyste larwy
i rozgryzłszy je samotną górną trójką
cierpliwie sączą białkowy fluid
spomiędzy martwych czułków
nigdzie się nie śpieszą
wtem dziadzio
w finalnym atawistycznym wybuchu
rzuca się w małpi taniec
wkoło ławki
łabędzi śpiew
fallusa
babcia przyklaskuje z entuzjazmem
i tylko wnusio
w młodzieńczej ignorancji
mówi z wyrzutem
oplułeś
mnie dziadziu
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kontrowersja? W stu procentach. Brzydota?
Ależ oczywiście. Profanacja? W parze z uczuciem gęsiej skórki. Dekadencja? Ze
smakiem. Wulgarność? No kurwa!
Tak najprościej w odniesieniu do klasycznego
już Charles’a Bauldeire’a można określić
twórczość, przedstawiającego się jako antypoeta, Meszka Lożdżera z Gdańska. Na ogół w tego typu przypadkach twórcy
nie mogą się pochwalić szerszą znajomością języka polskiego. Tutaj „atawizmy” i
„fluidy” nie chwalą się, a profanują i dewaluują – przybrawszy napuchniętą pozę
– wydumane i minione lekcje języka polskiego. Taki prostszy chichot w kierunku
Słowackiego, po gombrowiczowsku. Jednak ta poezja to nie pazur zbuntowanego
licealisty, który w awersji wdycha nikotynę i skalpuje drewniane ławki. To pośród
rozpychającego się ramionami kultu młodości ponury głos „wieszczący” predestynowaną
nam od dawien dawna zgniliznę…
Odczyt wierszy Meszka Lożdżera - 2 maja 13' - MAJÓWKA w Willi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz